niedziela, 20 lutego 2011

O czym się pisze, o czym się mówi

16 lutego prezydent Bronisław Komorowski gościł na Litwie z wizytą z okazji obchodzonego tam tego dnia Święta Odrodzenia Państwowości. Przy tej okazji w polskiej prasie ukazał się szereg interesujących artykułów poświęconych głównie stosunkom polsko-litewskich. Litwa niezbyt często gości w polskich mediach, a jeśli już to przede wszystkim przy okazji spraw dotyczących sytuacji polskiej mniejszości. W ostatnim czasie, mniej więcej od roku, pojawia się coraz więcej tekstów poświęconych Litwie. Trzeba to wiązać z "kryzysem" w stosunkach polsko-litewskich i nagłośnieniem problemów polskiej społeczności.

"Gazeta Wyborcza" poświęciła w minionym tygodniu dużo uwagi Litwie publikując m. in. komentarz Jacka Pawlickiego pt. "Koniec partnerskich iluzji". Komentator "Wyborczej" odniósł się do polityki ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który w minionym roku przyjął twardą postawę wobec Litwy. Zdaniem Pawlickiego "iluzję dobrych relacji trzeba było przerwać w imię ich przyszłości", a prawdziwego partnerstwa nie da się budować na "zamiataniu problemów pod dywan". Autor myli się jednak pisząc, że stosunki polsko-litewskie zyskały miano "strategicznego partnerstwa" za rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Ten slogan pojawił się znacznie wcześniej, jeszcze w latach 90. Jacek Pawlicki wylicza listę problemów w relacjach polsko-litewskich, zarówno tych dotyczących sytuacji polskiej mniejszości, jak i spraw gospodarczych. Autor zwraca uwagę, że Litwini są współodpowiedzialni za zaistniałą sytuację, ale jednocześnie wzywa stronę polską do symbolicznych gestów, które przekonają Litwinów, że Polacy wcale nie zagrażają ich niezależności i tożsamości.

Komentarzowi Pawlickiego towarzyszą jeszcze dwa teksty. Pierwszy z nich to artykuł "Czas na rzeczowość" Eldoradasa Butrimasa, korespondenta dziennika "Lietuvos rytas" w Warszawie. Tekst Butrimasa to kolejna opinia głosząca, że odpowiedzialność za problemy w stosunkach polsko-litewskich ponoszą obie strony. Butrimas zarzuca Polsce stosowanie podwójnych standardów. Dziwi się, że Polska względem Litwy nie zdobyła się na równie pojednawcze gesty i działania jak w relacjach z Niemcami czy Ukrainą. Podaje przykłady niejako "niedopełnionego" pojednania polsko-litewskiego, sugeruje że polscy politycy nie chcą zrozumieć litewskiej mentalności. Jego zdaniem Polska nie powinna sobie pozwalać na popieranie łamania litewskiego prawa przez Polaków na Litwie, jednocześnie powinna być bardziej wrażliwa na potrzeby nie tylko Litwy, ale wszystkich krajów bałtyckich.

Drugim tekstem jest wywiad z Jackiem Komarem pt. "My, Polacy na Litwie, nie jesteśmy niewinnymi barankami". Jacek Komar to były wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Wilnie, tam mieszkający i ożeniony z Litwinką. Przez kilka lat był rzecznikiem prasowym Orlen Lietuva, a w nadchodzących wyborach samorządowych kandyduje do samorządu wileńskiego. Nie sposób w krótkim komentarzu wymienić wszystkie wątki, które wymienia Komar, ale warto podkreślić, że jego zdaniem za pogorszenie stosunków po stronie litewskiej odpowiada niewielka grupa wpływowych polityków, podnoszących nieustannie problem rzekomego polskiego zagrożenia dla litewskiej tożsamości. Tymczasem wielu Litwinów, zwłaszcza młodych i tych mieszkających poza Wileńszczyzną nie widzie w Polsce i polskości żadnego zagrożenia. Z drugiej strony Komar przypomina, że u źródeł uprzedzeń może leżeć postawa części polskich elit na Litwie, które nie okazały poparcia dla litewskiej niepodległości na początku lat 90.

Uważnie należy również prześledzić głos analityka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Łukasza Adamskiego, pt. "Z Litwą bez słudzeń", który zamieściła "Rzeczpospolita". Podobnie jak inni komentatorzy Adamski wylicza długą listę kwestii spornych. Zwraca uwagę, że problemy szkolnictwa i zwrotu ziemi są ważniejsze niż sprawa pisowni nazwisk. Jak analityk widzi politykę władz polskich wobec Litwy? Jego zdaniem nie powinniśmy rezygnować z walki o prawa Polaków. Jednocześnie uważa, że Polska powinna w tej sytuacji zachować wstrzemięźliwość w stosunkach z Litwą, a zarazem wstrzymać się od ostentacyjnego jej krytykowania. Wzmocnić należy przy tym działania wspierające starania litewskich Polaków w obronie swoich praw przed organami międzynarodowymi. Polska powinna też zainwestować w rozwój swojej "soft power" na Litwie, zwiększenie polskiej obecności w sferze edukacji, nauki i kultury. Ciekawym wydaje się pomysł stworzenie w Wilnie Polskiego Instytutu Historycznego.

Nieco inne światło rzuca na stosunki polsko-litewskie znany dziennikarz Audrius Bačiulis, komentator tygodnika "Veidas", który niedawno w zamieszczonym w tym czasopiśmie artykule zwrócił uwagę na rzekomą osobistą niechęć ministra Radosława Sikorskiego wobec Litwy. Przedstawiciele litewskich mediów rzadko goszczą w mediach polskich, z tym większym zainteresowaniem należy przyjąć wywiad, jakiego Bačiulis udzielił "Naszemu Dziennikowi". "Litwa szuka nowych sojuszy", zauważa dziennikarz, mówiąc o zacieśniającej się współpracy krajów bałtyckich, skandynawskich oraz Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie do wspomnianych wyżej autorów, Bačiulis więcej uwagi poświęca litewskim elitom politycznym, które - jego zdaniem - ponoszą sporą odpowiedzialność za to, że wiele spraw w stosunkach polsko-litewskich pozostało nierozwiązanych.

Banalnie mówiąc - w stosunkach polsko-litewskich nie jest dobrze. Ale dobre jest choćby i to, że tematy litewskie coraz częściej pojawiają się w polskich mediach, w polskim internecie. Być może dzięki temu będziemy mogli się lepiej zrozumieć. A ja już od dawna powtarzam, że właśnie wzajemne zrozumienie, czy choćby próba zrozumienia, to klucz dla poprawy w relacjach między naszymi krajami.

Minął rok

Niepostrzeżenie upłynął już rok, odkąd piszę tego bloga. 20 lutego 2010 r. zamieściłem pierwszą, powitalną notkę, a zaraz po niej link do artykułu dr Mariusza Kowalskiego poświęconego Wileńszczyźnie. Miałem chyba dobrą intuicję, że akurat ten temat wybrałem na otwarcie bloga. Problemy Wileńszczyzny i zamieszkujących ją Polaków zdominowały przez ten rok stosunki polsko-litewskie. Choć akurat osobom interesującym się tą tematyką nietrudno było przewidzieć, że właśnie ten temat będzie najważniejszym w relacjach pomiędzy Litwą i Polską. A do lektury tekstu dr Kowalskiego warto wracać. Zawiera on wiele uwag cennych dla wszystkich, którzy chcieliby lepiej i głębiej zrozumieć niejasności w stosunkach polsko-litewskich. A w tychże stosunkach właśnie wzajemnego zrozumienia najczęściej brakuje...

poniedziałek, 7 lutego 2011

Polska "piastunką litewskości"?

Aleksander Gubrynowicz, prawnik, politolog i badacz współczesnej Litwy dokonał diagnozy obecnego kryzysu w stosunkach polsko-litewskich. Rozwiązaniem ma być diametralna zmiana polskiej polityki, wniesienie do niej "nowej jakości". Zdaniem Aleksandra Gubrynowicza Polska powinna stać się "piastunką litewskości".

28 stycznia br. "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł dr. Aleksandra Gubrynowicza pt. "Litwo, Ojczyzno Litwinow". Tekst ten jest wart odnotowania z tego m. in. powodu, ze jest jedną z niewielu w polskiej prasie rzetelnych analiz współczesnych stosunków polsko-litewskich, które ukazały się w ostatnim czasie. Trzeba podkreślić, że właśnie rozsądnych głosów w dyskusji na ten wbrew pozorom istotny dla Polski i Polaków temat zdaje się w polskich mediach brakować. Ale artykuł Gubrynowicza zwraca również uwagę swymi postulatami, wobec których osoby zainteresowane stanem relacji polsko-litewskich nie mogą przejść obojętnie. Autor sugeruje, że Polska powinna być nie tylko obrońcą polskości na Litwie, ale również "piastunką litewskości", angażując się m. in. we wsparcie litewskiego szkolnictwa i litewskiej kultury. Wiedząc jak duże emocje w niektórych środowiskach wywołują te kwestie nie spodziewam się, że pomysły Gubrynowicza spotkają się z powszechną akceptacją.

Między Europą a Rosją

Nie można jednak spostrzeżeniem autora odmawiać trafności, a niektórym jego postulatom pewnego nowatorstwa. Aleksander Gubrynowicz uważnie przyjrzał się najnowszej historii relacji polsko-litewskich. W minionym dwudziestoleciu Polska dała się poznać przede wszystkim wspierając litewskie dążenia do członkostwa w NATO i Unii Europejskiej, co było szczególnie istotne zwłaszcza wobec wyraźnej niechęci Rosji i braku zdecydowanego poparcia na Zachodzie. Równocześnie liczono, że dzięki integracji europejskiej rozwiązane zostaną problemy mniejszości narodowych, czym można tłumaczyć brak zdecydowanych działań w tej kwestii. Autor podkreśla również rolę Rosji na Litwie. Jeden z celów zbliżenia Litwy z Europą, jakim było ograniczenie wpływów rosyjskich, nie został osiągnięty. Zwłaszcza w kwestiach gospodarczych trwałe pozostały związki Litwy z Rosją. Geopolityczne położenie Litwy - zdaniem Gubrynowicza - zmusza ją do prowadzenia polityki lawirowania, "równoważenia wpływów zewnętrznych". Efekty takiej polityki widać np. w sprawie Możejek, która według autora pokazuje jak integrację z Zachodem Litwa równoważy próbami zabezpieczenia się "przed gniewem ze strony Moskwy".

Kropla w morzu problemów

Aleksander Gubrynowicz trafnie diagnozuje problemy, jakie trawią obecnie litewskie państwo i społeczeństwo, a które umykają nieco uwadze tych, którzy koncentrują się na sprawach polskiej mniejszości. Zauważa on, że Litwa przechodzi przez poważny kryzys, którego objawami są m. in. korupcja, związki elit z grupami przestępczymi, nieumiejętność rozwiązywania trudności gospodarczych oraz towarzyszące uwiądowi państwa problemy społeczne: poczucie beznadziei, emigracja ekonomiczna młodzieży, wysokie bezrobocie. Obraz podupadającego państwa litewskiego daje nowy kontekst dyskusji o problemach polskiej mniejszości. Najbardziej chyba aktualny temat w stosunkach polsko-litewskich czyli reforma szkolnictwa, przez część polskich mediów (w Polsce i na Litwie) oraz środowisk polskiej społeczności na Litwie przedstawiana jako zamach na polskie szkoły, zyskuje również nową perspektywę jako zabieg wynikający z potrzeby ratowania nadszarpniętego budżetu państwa litewskiego. Potrzeba zrozumienia, że los Polaków na Litwie to zaledwie jeden z wielu problemów trapiących dzisiejszą Litwę wydaje się być najbardziej trafnym spostrzeżeniem autora artykułu.

"Nowa jakość"

Szukając dróg rozwiązania problemów polsko-litewskich Aleksander Gubrynowicz daje pod rozwagę pomysł, który wielu wyda się zaskakujący, a wielu zapewne też oburzy (już zresztą wywołał poruszenie na forach internetowych). Autor sugeruje, że Polska powinna całkowicie zmienić swoją politykę względem Litwy, wnieść do stosunków między naszymi krajami "nową jakość". Do wyboru ma oprócz tego dwie inne drogi, obie mogą jednać przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Polska może zaostrzać swe stanowisko wobec Litwy, co może spowodować, że Litwa - jak już wcześniej w historii bywało - będzie stawiać opór. Przy zachowaniu bierności przez Polskę, problemy pozostaną nierozwiązane, a Litwa zacznie szukać nowych sojuszników (Rosja, Białoruś, a nawet Chiny). W obu przypadkach na polsko-litewskim sporze skorzystają przede wszystkim wschodni sąsiedzi. Pozostaje więc zaktywizowanie roli Polski na Litwie. Według Aleksandra Gubrynowicza "nowa jakość" miałaby polegać na pokazaniu, że Polska rozumie problemy Litwinów. Autor widzi rolę Polski jako wspierającej nie tylko polską mniejszość, ale również litewską oświatę i kulturę, a w dalszej perspektywie również i inne dziedziny życia społecznego.

"Starszy brat"?

Dla zatwardziałych obrońców polskości na Litwie takie pomysły to czysta herezja. Mogą oni zapytać, dlaczego mamy wspierać litewskie państwo, które gnębi naszych rodaków. Ale nie popadając w skrajności warto się nad pomysłami Gubrynowicza zastanowić. Samo założenie, że powinniśmy wykazywać się wobec Litwinów pewną dozą empatii wydaje się słuszne. Zbyt wiele w polsko-litewskich relacjach barier wynikających z braku wzajemnego zrozumienia. Jednak w pomyśle ożywienia polskiej obecności na Litwie widzę pewną pułapkę. W wyciągniętej dłoni ze strony polskiej Litwini mogą w pewnym momencie zobaczyć próbę ingerowania w ich wewnętrzne sprawy, próbę protekcjonalnego traktowania "młodszego brata". Niechęć wobec polskiego protekcjonalizmu do dziś jest w pewnym stopniu obecna w litewskim społeczeństwie, podsycana dodatkowo przez polityków nurtu nacjonalistycznego, przywołujących zwłaszcza czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów, w której Litwa miała rzekomo odgrywać poślednią rolę. Intensyfikacja polskich wpływów na Litwie może być zatem odczytana jako próba powrotu nie tylko do lat 90., kiedy to Polska występowała w roli "adwokata" litewskich aspiracji euroatlantyckich, ale wręcz do przełomu XIX i XX w., jaki dla Litwinów pozostaje czasem budowy własnej tożsamości w kontrze do dominującej polskiej kultury. Znając troskę Litwinów o trwałość ich kruchej tożsamości trudno się spodziewać, że aktywne działania Polski nie zostaną przywitane z obawami czy nawet sprzeciwem.

"Piastowanie litewskości"

Gubrynowicz postuluje polskie wsparcie dla litewskiej kultury i edukacji. Współpraca miałaby polegać np. na kształceniu litewskich nauczycieli w Polsce czy wspieraniu kinematografii i twórczości literackiej. Są to inicjatywy, którym należałoby przyklasnąć. Rodzi się jednak pytanie o sens tworzenia odrębnych struktur mających zapewnić tego typu pomoc, skoro można wykorzystywać do tego już istniejące i chyba sprawnie działające programy wymian młodzieżowych, studenckich, pracowników naukowych, praktyk zawodowych itp. Polacy i Litwini mogą korzystać z dobrodziejstw takich międzynarodowych programów jak Erasmus, Leonardo da Vinci, Młodzież w Działaniu itp. Istnieje Polsko-Litewski Fundusz Wymiany Młodzieży. Działają programy umożliwiające lepszą i efektywniejszą współpracę działaczy społecznych i twórców kultury. Z drugiej strony warto się może zastanowić nad zwiększeniem promocji polskiego kina i literatury na Litwie, a jednocześnie należałoby zadać sobie zdecydowanie więcej trudu, aby popularyzować litewską kulturę, która w praktyce jest u nas niezauważalna. W tych kwestiach wypada się zgodzić z Aleksandrem Gubrynowiczem. Pozostaje jednak pytanie, czy to państwo ma wyprzedzać zapotrzebowanie społeczne, czy też należałoby przede wszystkim zapewniać swobodną przestrzeń dla działań podmiotów prywatnych, organizacji społecznych itp.

Pod rozwagę

Czas na rozważenie pomysłów Aleksandra Gubrynowicza. Warto, aby jego głos dotarł do osób i instytucji odpowiedzialnych za polską politykę zagraniczną, kulturalną i edukacyjną. Są to propozycje człowieka dobrze znającego materię rzeczy, o których się wypowiada. Tym bardziej nie należy ich lekceważyć, choć nie twierdzę, że trzeba przystąpić do ich natychmiastowego wdrażania. Ale po tych koncepcjach widać, że zrodziły się z prawdziwej troski o dobro stosunków polsko-litewskich. Źle się stanie, jeśli zostaną spalone w ogniu krytyki ze strony nieprzejednanych obrońców fałszywie pojmowanej polskości. Równie źle będzie, jeśli znikną w hałasie bieżącej polityki.

tekst ukazał się na psz.pl

wtorek, 1 lutego 2011

Kolejny głos w dyskusji

W dyskusji o trudnych sprawach polsko-litewskich głos zabrał prawnik i politolog dr Aleksander Gubrynowicz. Jego artykuł pt. "Litwo, ojczyzno Litwinów" zamieściła w ostatni piątek "Gazeta Wyborcza". Artykuł dopiero co pojawił się także w wersji elektronicznej na portalu wyborcza.pl. To głos ciekawy i zapewne wywołujący kontrowersje, bo dr Gubrynowicz nawołuje, aby Polska stała się "piastunką litewskości". Jak na to wezwanie zareagują Polacy i Litwini? Na odpowiedź nie należy pewnie zbyt długo czekać, bo temat jest wciąż aktualny i na wielu forach wywołuje ożywione debaty.