poniedziałek, 7 października 2013

Kara śmierci dla morderców?

Zbliża się 10 października. Dla wielu organizacji praw człowieka na całym świecie to Międzynarodowy Dzień Przeciwko Karze Śmierci. Kara śmierci nadal praktykowana jest w wielu krajach świata, ale w prawie wszystkich państwach europejskich została zniesiona. Tymczasem niemal za każdym razem, gdy społeczeństwo dowiaduje się o jakiejś bestialskiej zbrodni, powraca pytanie o zasadność jej przywrócenia. Tak bywa w Polsce, tak też stało się w ostatnich tygodniach na Litwie.

12 lipca 1995 r. w Wilnie wykonano wyrok śmierci na Borysie Dekanidze. Była to ostania egzekucja na Litwie. Skazaniec, z pochodzenia Gruzin, był szefem tzw. „brygady wileńskiej”, w owym czasie najsilniejszej grupy przestępczej na Litwie. Za zlecenie zabójstwa Vitasa Lingysa, dziennikarza zajmującego się tematyką przestępczości zorganizowanej, został w dwóch instancjach skazany na najwyższy wymiar kary. Jego prośba o ułaskawienie została odrzucona przez prezydenta Algirdasa Brazauskasa. Wyrok został wykonany metodą praktykowaną przez kilkadziesiąt lat w całym Związku Radzieckim – strzałem z pistoletu w potylicę.

Zniesienie kary śmierci przewiduje nie tylko
Europejska Konwencja Praw Człowieka,
lecz także Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej
(na zdjęciu, źródło: Wikimedia Commons).
Jej Artykuł 2 głosi, że każdy ma prawo do życia
i nikt nie może być skazany na karę śmierci,
ani poddany egzekucji.
W 1996 r. stosowanie kary śmierci zostało zawieszone na podstawie rozporządzenia prezydenta Brazauskasa, zaś w 1998 r. Sąd Konstytucyjny orzekł o jej niezgodności z litewską ustawą zasadniczą. W tym samym roku Sejm uchwalił zmianę kodeksu karnego, usuwając z niego karę śmierci. Od 1993 r. Litwa jest członkiem Rady Europy, która od państw członkowskich wymaga zniesienia kary śmierci. W 1999 r. Litwa podpisała, a następnie ratyfikowała Protokół 6 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (której stronami są wszystkie państwa członkowskie RE) przewidujący zakaz stosowania kary głównej w czasie pokoju, zaś w 2002 r. podpisała, a w 2003 r. ratyfikowała Protokół 13 do tejże Konwencji, który zakazuje stosowania tej kary także w czasie wojny.

Dyskusja na temat przywrócenia na Litwie kary śmierci rozgorzała na nowo wskutek brutalnej zbrodni, do której doszło niedawno w okolicach Poniewieża. Kilkunastoletnia dziewczyna została zgwałcona, a następnie spalona żywcem. Niedługo potem policja zatrzymała trzech podejrzanych o dokonanie zbrodni. Tragedii nie udało się zapobiec, mimo że ofiara dzwoniła wcześniej na numer alarmowy. W internecie natomiast niemal błyskawicznie pojawiła się petycja o przywrócenie na Litwie kary śmierci, pod którą w ciągu kilku dni – jak donosi portal 15min.lt – podpisało się prawie 10 tysięcy osób.

Vydas Gedvilas
(źródło:Wikimedia Commons)
Szybko zareagowali również politycy. Znany z kontrowersyjnych wystąpień poseł „Porządku i Sprawiedliwości” Petras Gražulis złożył w Sejmie projekt zmian w kodeksie karnym przewidujący stosowanie kary śmierci w przypadku zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Były już przewodniczący Sejmu Vydas Gedvilas zanim stracił w ubiegłą środę stanowisko zdążył jeszcze opowiedzieć się za możliwością przywrócenia kary śmierci, by wkrótce potem wycofać się ze swoich wcześniejszych deklaracji, tłumacząc że były to wypowiedzi spontaniczne. Jednocześnie Gedvilas podkreślił konieczność środków prewencyjnych, aby przede wszystkim zapobiegać przestępstwom.

Temat walki z przestępczością jest z reguły bardzo nośny społecznie. Politycy zapowiadający zaostrzenie kar za najgroźniejsze przestępstwa mogą liczyć (choć nie zawsze) na wysokie poparcie, zwłaszcza wówczas, gdy media donoszą o zbrodniach popełnianych ze szczególnym okrucieństwem. Takie też był źródła popularności Drogi Odwagi (lit. Drąsos kelias), która ugrała kilka procent w ostatnich wyborach parlamentarnych i pozwoliła przypomnieć o sobie kilku zapomnianym już politykom, jak Povilas Gylys (b. minister spraw zagranicznych w rządach socjaldemokratów, wszedł do Sejmu) czy Ryszard Maciejkianiec (b. prezes ZPL, dziś zaciekły wróg kierownictwa AWPL z Waldemarem Tomaszewskim na czele). Wiele wskazuje na to, że politycznej „pary” do walki z przestępczością i z rzekomo chroniącymi przestępców wpływowymi układami wystarczyło Drodze Odwagi na krótko.

Dyskutując o zasadności przywrócenia kary śmierci warto przypomnieć jeden z argumentów najczęściej podnoszonych przez jej przeciwników, a mianowicie taki, że przed popełnieniem przestępstwa odstrasza przede wszystkim nie surowość kary, ale jej nieuchronność. Do tego potrzeba nie tylko zmian w przepisach, ale także sprawnych i skutecznych organów ścigania. Politycy, którzy często mówią o surowych karach rzadziej zawracają uwagę np. na potrzebę odbiurokratyzowania pracy prokuratur i policji. Aleksander Radczenko w swoim ostatnim wpisie na blogu „Inna Wileńszczyzna jest możliwa” dobitnie dowodzi, w jak niedorzecznych sprawach toną nieraz organy ścigania, które stracony czas mogłyby wykorzystać na walkę z prawdziwymi przestępcami.

Ciekawie na tle głosów innych polityków przedstawia się propozycja Waldemara Tomaszewskiego, który nie popiera pomysłu przywrócenia kary śmierci, a źródeł brutalizacji życia społecznego upatruje w braku wychowania zgodnie z wartościami chrześcijańskimi. Według lidera AWPL receptą może być obowiązkowe nauczanie religii. Jest to zgodne z głoszonym przez Tomaszewskiego światopoglądem i nad zasadnością wprowadzania takich rozwiązań można by dyskutować (wszak państwo powinno być neutralne światopoglądowo). Logiczne jednak wydaje się rozumowanie, że właściwe wychowanie młodzieży może służyć zapobieganiu wzrostowi przestępczości.

Aby jakakolwiek polityczna dyskusja o przywróceniu kary śmierci miała sens, należałoby przenieść ją na poziom europejski. Dopóki międzynarodowe regulacje, zaakceptowane przez praktycznie wszystkie państwa europejskie (z wyjątkiem Białorusi) przewidują niestosowanie kary śmierci nie tylko w czasie pokoju, ale także w czasie wojny, debatowanie o zasadności jej stosowania może mieć charakter czysto akademicki. Muszą o tym wiedzieć politycy, dlatego też ich deklaracje można traktować wyłącznie jako gesty populistyczne, które nie będą miały pokrycie w realnych działaniach. Gdy opadną (zupełnie zrozumiałe) emocje związane z brutalnym gwałtem i mordem w Poniewieżu, należy również spodziewać się, że temat przywrócenia kary śmierci zostanie odsunięty na bok.