Litwinów jest coraz mniej. Tak przynajmniej wynika z danych, które opublikował litewski Departament Statystyki. W grudniu bieżącego roku liczebność mieszkańców Litwy została obliczona na ponad 3 miliony 249 tysięcy. W porównaniu z grudniem 2009 r. liczba ludność spadła o ponad 82 tysiące. Demografowie już od dawna biją na alarm, a według najnowszych doniesień - jeśli utrzyma się tendencja spadkowa - Litwie grozi, że w 2035 r. będzie liczyć mniej niż 3 miliony ludności (podaję za Radiem "Znad Wilii").
Dla i tak już małego narodu są to wiadomości dramatyczne. Szczególnie niepokoi starzenie się społeczeństwa i niekończąca się fala emigracji. Zaobserwowane tendencje mogą doprowadzić do tego, że przyszli emeryci nie będą mogli liczyć na wsparcie ze strony młodszego pokolenia. Skutkiem będzie załamanie systemu emerytalnego opartego na solidarności pokoleń. Z podobnym problemem mamy do czynienia w Polsce.
Co zaś tyczy się emigracji, to Litwa narażona jest na zjawisku drenażu mózgów. Wyjeżdżają zarówno ci, którzy w ojczyźnie nie mogą sobie poradzić z trudną sytuacją materialną, jak i ci najzdolniejsi, dla których rodzimy rynek pracy nie jest w stanie zaoferować odpowiednich warunków rozwoju zawodowego i intelektualnego. Nawet jeśli pracujący za granicą Litwini część swoich dochodów przeznaczają na wsparcie bliskich, którzy zostali w kraju, to nie jest to w stanie zrekompensować nieodwracalnych strat dla krajowej gospodarki i litewskiego społeczeństwa.
Długofalowe skutki są trudno do oszacowania - rozpad więzi społecznych, brak oparcia dla starszych w młodszym pokoleniu, utrata zdolnych i produktywnych kadr. Warto również spojrzeć na temat nieco szerzej, w kontekście sytuacji innego kraju regionu - Łotwy, który przeżywa podobne problemy. Więcej na temat sytuacji demograficznej na Łotwie w portalu kresy.pl w artykule "Kraj jedynie pochodzenia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz