Z różnych względów musiałem zrobić dłuższą przerwę w publikowaniu notek na blogu. Rzuciłem okiem na statystyki i wiem, że internauci zaglądali tu nawet mimo, że nie pojawiały się nowe teksty. Mam nadzieję, że czytelnicy poszukujący informacji o krajach bałtyckich pod moją nieobecność wpadali również na zaprzyjaźniony blog "Wilno-Ryga-Tallin-Helsinki" prowadzony przez Tomasza Otockiego. Polecam jego lekturę, można tam znaleźć wiele wiadomości, analiz i ciekawostek związanych z krajami bałtyckimi. Szczególnie warto zwrócić uwagę na tematy łotewskie, bo to chyba na Łotwie właśnie działo się ostatnio najwięcej.
Wróćmy tymczasem do stosunków polsko-litewskich. Ostatnią notkę zamieściłem 20 lutego. Oczywiście od tego momentu wiele się wydarzyło. Ale czy rzeczywiście miały miejsce jakieś spektakularne wydarzenia, które cokolwiek zmieniły jeśli chodzi o jakoś stosunków między Polską a Litwą. Wydaje się, że nie. 17 maja miałem okazję przysłuchiwać się mini-debacie na Uniwersytecie Warszawskim z udziałem ambasador Litwy Lorety Zakarevičienė i z-cy dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią MSZ Stanisława Cygnarowskiego. Dyskusja poświęcona była tematowi sytuacji polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie. Debatę zdominowali przedstawiciele środowiska, które od kilkunastu miesięcy organizuje w Warszawie pikiety, w których - ich zdaniem - występują w obronie praw Polaków na Litwie. Odbyło się to w mojej opinii ze szkodą dla debaty, choć sama możliwość spotkania z przedstawicielami litewskich i polskich służb dyplomatycznych, którzy mieli okazję przedstawić pewien dwugłos na temat sytuacji Polaków na Litwie (jak i częściowo Litwinów w Polsce) stanowiła pewną wartość. Jak to często jednak bywa problem utonął w górnolotnych hasłach i słownych przepychankach, a niektórzy uczestnicy dyskusji nie grzeszyli biegłością w omawianych sprawach. Chętnych zapraszam do przeczytania relacji zamieszczonej na stronie polskiekresy.pl (strona prowadzona jest przez organizatorów pikiet "w obronie Polaków na Litwie", choć nie podzielam ani ich oceny stosunków polsko-litewskich i sytuacji mniejszości polskiej, ani nie pochwalam stosowanych przez nich metod, to jednak polecam lekturę zamieszczanych tam tekstów - dla pełniejszego oglądu sytuacji).
W ostatnich dniach opinię publiczną zainteresowaną tematami polsko-litewskimi zelektryzowały wypowiedzi wspomnianej już litewskiej ambasador w wywiadzie udzielonym agencji informacyjnej BNS i zamieszczonym na portalu delfi.lt (tłumaczenie wywiadu na stronie Ambasady). To, co ambasador powiedziała, zostało już chyba wystarczająco szeroko omówione w mediach polskich. O randze tej wypowiedzi niech świadczy, że wywiad spotkał się z oficjalną reakcją polskiego MSZ, który, co chyba nie dziwi, zareagował krytycznie. Trudno zlekceważyć opinię przedstawiciela litewskiego państwa, który poddaje w wątpliwość lojalność litewskich Polaków względem tegoż państwa. Ale znów trzeba zapytać, czy to wydarzenie cokolwiek zmienia w stosunkach polsko-litewskich. Temperatura dyskusji jest już i tak wystarczająco podniesiona. A po kilku dniach, jakie minęły od dnia ukazania się wywiadu, wydaje się, że przynajmniej jeśli o same wypowiedzi ambasador, ciągu dalszego nie będzie. Nie słychać, aby ambasador miały spotkać jakieś poważniejsze konsekwencje. Po prostu został dorzucony jeszcze jeden kamyk. Pomijając kilka niestosownych uwag, bo za takie należy uznać te, w których kwestionowana jest lojalność litewskich Polaków, to w wywiadzie nie ma nic, co mogłoby wywołać szczególne emocje. Katalog problemów jest znany. Pora raczej przystąpić do ich rozwiązywania. Od samego mieszania herbata nie zrobi się słodsza.
Rozpoczynają się wakacje. Politycy też wkrótce udadzą się na urlopy. Może w tym należy widzieć nadzieję, może nie na poprawę stosunków polsko-litewskich, ale może chociaż na chwilę odpoczynku od medialnej wrzawy. W najbliższym czasie więcej chyba będzie okazji do pojednawczych gestów, niż do podgrzewania atmosfery. Już 30 czerwca setna rocznica urodzin Czesława Miłosza. Z tej okazji sejneński ośrodek "Pogranicze" organizuje międzynarodowy festiwal "Europejska Agora - Wizje Rodzinnej Europy" (na stronie "Pogranicza" można zapoznać się ze szczegółowym programem wydarzenia, zapowiedziane są panele dyskusyjne i przedsięzwięcia artystyczne). A później kolejne obchody polsko-litewskiego (a nawet polsko-litewsko-białoruskiego - polecam obejrzenie 5-minutowej animowanej historii Białorusi zrealizowanej przez inicjatywę "Budźma biełarusami", z której można się dowiedzieć, że kiedyś Białoruś nazywano Litwą...) zwycięstwa pod Grunwaldem.
Nie wzywam oczywiście do porzucenia tematu sytuacji Polaków na Litwie na czas wakacji. Ale może nastrój wypoczynkowy pomoże spojrzeć na te problemy bez zbędnych emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz