Sejm Republiki Litewskiej (fot. własna) |
Jakiś czas temu pisałem o inicjatywie parlamentarzystów
reprezentujących Związek Ojczyzny dotyczącej Karty Polaka. Pozwolę sobie
przypomnieć: chodziło o skierowanie do Sądu Konstytucyjnego Litwy zapytania,
czy posiadacz tego dokumentu może pełnić funkcję parlamentarzysty, m. in. ze
względu na możliwą kolizję pomiędzy przysięgą poselską a wynikającym – zdaniem
wnioskodawców – z posiadania Karty Polaka zobowiązaniem wobec innego państwa. Inni
posłowie nie podzielili wątpliwości konserwatystów i ich wniosek został odrzucony.
Podobnie jak w Polsce, również na Litwie już dawno skończyły
się polityczne wakacje. Nie dziwi więc, że wśród wielu innych elektryzujących
opinię polityczną tematów (spór gazowy z Rosją, sprawa posłanki Neringi
Venckienė – siostry zmarłego w tajemniczych okolicznościach „mściciela” Drąsiusa Kedysa) powróciły również kwestie związane z problemami polskiej
mniejszości. Głośno było m. in. o wypowiedzi premiera Algirdasa Butkevičiusa w
sprawie dwujęzycznych tablic. A że wrzesień jest miesiącem w oczywisty sposób
kojarzącym się z początkiem roku szkolnego należało się spodziewać powrotu na
agendę polityczną tematyki oświatowej.
Pięcioro posłów Związku Ojczyzny (Rytas Kupčinskas, VidaMarija Čigriejienė, Kęstutis Masiulis, Algis Strelčiūnas i Pranas Žeimys)
zgłosiło w Sejmie projekt poprawki do Kodeksu Karnego. Obszernie informuje o tym portal informacyjny Radia Znad Wilii, pisząc m. in., że wspomniana poprawka
ma „zapobiegać rzekomemu wywieraniu nacisków na rodziców, by posyłali dzieci do
szkół polskich”.
Obecne przepisy przewidują karanie tych, którzy swymi
działaniami chcą „przeszkodzić osobie lub grupie osób w działalności
politycznej, ekonomicznej, społecznej, kulturalnej, zawodowej lub innej z
powodu płci, orientacji seksualnej, rasy, narodowości, języka, pochodzenia,
statusu społecznego, wyznania, przekonań czy poglądów”, bądź chcą „ograniczyć
prawa i wolności takiej osoby lub grupy osób”. Wspomniana poprawka przewiduje
dopisanie do istniejącego przepisu wzmianki o karaniu w przypadku ograniczania
wolności wyboru lub grupy osób.
O ile sam projekt zmian w Kodeksie nie jest kontrowersyjny,
o tyle zdumiewające jest jego uzasadnienie przedstawione przez posłów Związku
Ojczyzny. Kęstutis Masiulis argumentuje, że poprawka „jest skierowana wobec
sytuacji w Litwie Wschodniej (chodzi o Wileńszczyznę – DW), gdzie rodzice z
wykorzystaniem resursów administracyjnych są poddawani naciskom – a to poprzez
odebranie zasiłku, a to jeszcze jakoś inaczej – by wysyłali dzieci do szkół
polskich”. Źródłem tych nacisków mają być urzędnicy lokalnych władz.
Jak wiadomo (choć o tym autorzy poprawki nie wspominają) ze
władzach samorządowych rejonów solecznickiego i wileńskiego dominuje Akcja
Wyborcza Polaków na Litwie. Czy zależności służbowe bądź socjalne pomiędzy
urzędnikami samorządowymi a mieszkańcami mogą rodzić patologie? Zapewne tak,
ale poruszamy się w sferze spekulacji. Posłowie wspominają enigmatycznie o „publicznych
doniesieniach o terrorze społecznym”. Jak na projekt zmiany przepisów karnych, „publiczne
doniesienia” to chyba jednak trochę zbyt mało, zaś określenie „terror społeczny”
to z kolei zdecydowanie zbyt ostro.
Jak już zostało wyżej wspomniane, w regionie tzw. „Litwy
Wschodniej” samorządy zdominowane są przez AWPL, a zatem – zgodnie z intencjami
autorów projektu – kary spotkałyby urzędników delegowanych właśnie przez tę
partię. Powstaje pytanie, czy posłom Związku Ojczyzny w pierwszej kolejności
chodzi o ochronę interesu publicznego, czy o uderzenie w inną partię
polityczną, która: 1) współtworzy obecną koalicję rządową, wobec której Związek
Ojczyzny jest w opozycji, 2) reprezentuje polską mniejszość narodową.
Rytas Kupčinskas (źródło: www.lrs.lt) |
Biorąc pod uwagę sejmową arytmetykę i los innych tego typu
inicjatyw, jak choćby wspomnianego wniosku w sprawie Karty Polaka, należy
domniemywać, że pomysł posłów Związku Ojczyzny nie znajdzie poparcia
większości. Ale opisane wyżej działania uzasadniają pytanie, czy konserwatystom
zależy na rzeczywistej poprawie już nawet nie stosunków polsko-litewskich, ale
relacji między litewskimi władzami a polską społecznością na Litwie? Sam
wielokrotnie wspominałem o życzliwych polskim postulatom politykach Związku
Ojczyzny. Nagłaśniane przez media inicjatywy pokazują jednak, że często są oni
przekrzykiwani przez partyjnych kolegów, dla których ani dobrosąsiedzkie
stosunki z Polską, ani dobrostan polskiej mniejszości na Litwie – mówiąc delikatnie
– nie są priorytetami. Nie wróży to najlepiej stosunkom polsko-litewskim w
przypadku powrotu konserwatystów do władzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz