środa, 19 sierpnia 2015

Estoński generał, który pokochał Polskę

Na marginesie wizyty Andrzeja Dudy w Tallinnie, która będzie miała miejsce 23 sierpnia, warto pamiętać o postaci historycznej łączącej nasze kraje oraz symbolizującej tragiczne losy Estonii pod sowiecką okupacją.

Przedwczoraj na profilu popularyzującego wiedzę o postaci Marszałka Józefa Piłsudskiego portalu JPilsudski.org zamieszczone zostało opatrzone zagadkowym komentarzem zdjęcie cudzoziemskiego generała oddającego hołd prochom Marszałka na Wawelu. "Kim jest wojskowy składający hołd w krypcie Marszałka?" - pytali autorzy wpisu. Użytkownicy nie mieli wątpliwości: był to estoński generał Johan Laidoner składający w kwietniu 1939 r. wizytę w Polsce.

Autorzy portalu słusznie zauważyli, że nawiązanie w czasie pierwszej wizyty zagranicznej Andrzeja Dudy do postaci estońskiego wodza byłoby dobrym pomysłem. Chyba nie ma w historii osoby, która by silniej łączyła Polskę i Estonię. Ale związanej również z Wilnem i Litwą, a zatem mającej pełne prawo do goszczenia także na tym skromnym blogu. Dla Estończyków po prostu "Generał" - jak pisał znawca tematyki krajów bałtyckich Tadeusz Zubiński - "Podobnie, jak dla wielu, zwłaszcza starszych Polaków, tytuł marszałka jest zarezerwowany dla jednego: Marszałka Piłsudskiego".

Urodzony w 1884 r. w ubogiej rodzinie chłopskiej w środkowej Estonii Johan Laidoner swoje życie związał z wojskiem. Jeszcze jako nastolatek zaciągnął się do służby w armii carskiej. Został skierowany do Kowna, gdzie po raz pierwszy zetknął się z Polakami. "Do końca życia zachował sympatię dla nas, a jego nawet osobiste drogi losu wielokrotnie będą powiązane, nierzadko w sposób dramatyczny z Polską i Polakami" - pisał Tadeusz Zubiński.

Tablica upamiętniająca Johana Laidonera
na budynku d. Wileńskiej Szkoły Junkrów Piechoty
(obecnie Wydział Nauk Przyrodniczych
Uniwersytetu Wileńskiego,
ul. Čiurlionio 18)
(Źródło: Wikimedia Commons)
Kolejnym etapem na drodze życiowej i w wojskowej karierze młodego Laidonera było Wilno. Tu w latach 1902-1905 studiował w Szkole Junkrów Piechoty, tutaj także poznał swoją przyszłą żonę, Polkę Marię Kruszewską. Maria i Johan pobrali się w 1911 r. W międzyczasie Laidoner zdążył przenieść się do Petersburga, gdzie kontynuował naukę w Mikołajewskiej Akademii Wojskowej, którą ukończył w 1912 r. Wielką wojnę Laidoner spędził zarówno na froncie walcząc z Niemcami, m. in. na terenach polskich, jak i pracując w sztabie. W 1917 r. został na krótko przeniesiony na Kaukaz. Już po rewolucji październikowej powrócił do Estonii, która szykowała się do walki o niepodległość. 

Pod koniec I wojny światowej i w pierwszych latach powojennych w krajach bałtyckich obok wojsk odzyskujących niepodległość narodów działały siły bolszewickie, "białych" Rosjan i pozostałości armii niemieckiej. Dla niepodległości Estonii największe zagrożenie nieśli bolszewicy. W grudniu 1918 r. Laidoner objął funkcję Wodza Naczelnego Armii Estońskiej. W 1919 r. dowodzone przez niego wojska wyparły bolszewików z Estonii. Jak zauważył Tadeusz Zubiński, Laidoner "pobił bolszewika wcześniej niż Piłsudski". 20 stycznia 1919 r. pułkownik Laidoner został awansowany na pierwszy stopień generalski.

Po zwycięskiej kampanii w wojnie z bolszewikami Laidoner odszedł ze stanowiska Naczelnego Wodza. Zaangażował się w działalność parlamentarną i dyplomatyczną. Reprezentował Estonię w Lidze Narodów w Genewie. W 1925 r. brał udział w negocjacjach dotyczących podziału roponośnego rejonu Mosulu w dawnym Imperium Osmańskim (dziś okupowanego przez terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego), między Irak i Turcję. Brał udział w 10 sesjach Zgromadzenia Ogólnego Ligi Narodów.

Zanim to się stało Laidoner powrócił do czynnej służby wojskowej. W grudniu 1924 r. został powołany na stanowisko dowódcy 2. Armii, by stłumić inspirowane przez bolszewików w Tallinnie. Szybko zostaje jednak zdymisjonowany. Jak przypomina Tadeusz Zubiński, cywilni politycy estońscy obawiali się zaprowadzenia w kraju wojskowej dyktatury, a "kandydatem numer jeden na dyktatora" pozostawał właśnie generał Laidoner.

Laidoner pozostawał aktywnym uczestnikiem życia publicznego w Estonii, m. in. w 1930 r. został honorowym przewodniczącym Estońskiego Komitetu Olimpijskiego. Wcześniej, bo w 1928 r. gościł w Polsce, przyczynił się do nawiązania współpracy między Wojskiem Polskim i Armią Estońską. Dzięki inicjatywie Laidonera estońscy oficerowie odbywali szkolenia w Wyższej Szkole Wojskowej w Rembertowie. Za wkład w rozwój przyjaznych stosunków polsko-estońskich Laidoner został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 1939 r. Orderem Orła Białego. Laidoner był również kawalerem Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari przyznanego mu w 1921 r.

Johan Laidoner w 1919 r.
(Źródło: Wikimedia Commons)
Do czynnej działalności politycznej Laidoner powrócił w 1934 r. Wsparł premiera Konstantina Pätsa, który przeprowadził zamach stanu, mający zapobiec przejęciu władzy w Estonii przez faszystowski ruch Wabsów. Po raz kolejny został wówczas głównodowodzącym Armii i zachował to stanowisko aż do czerwca 1940 r., gdy Estonię opanowali sowieci. Przez cały ten okres współpracował z Pätsem, który wprowadził w Estonii rządy osobiste, zdelegalizował partie i organizacje społeczne, ale z czasem pozwolił na pewną liberalizację systemu. Laidoner pozostawał jednocześnie zwolennikiem współpracy wojskowej z Polską.

Żona generała, Maria Laidoner, pełniła zaś honory pierwszej damy Estonii. Konstantin Päts owdowiał bowiem w 1910 r. i nigdy więcej się nie ożenił. Na szczęściu rodzinnym Laidonerów położyła się cieniem tragedia. Ich ukochany syn Michael, urodzony w 1913 r. zastrzelił się w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach w 1928 r. Aby podnieść się z traumy po stracie jedynaka Laidonerowie usynowili bratanka Marii, Aleksego Kruszewskiego, równolatka Michaela.

We wrześniu 1939 r. Estonia ogłosiła neutralność, ale jej los był już przesądzony gdzie indziej - w pakcie Ribbentrop-Mołotow. Päts zmuszony był ustąpić przed żądaniami sowieckimi i zgodził się na rozlokowanie na terytorium Estonii baz Armii Czerwonej oraz zmienić rząd na prosowiecki. Konsekwencją tych wydarzeń była aneksja Estonii przez Związek Sowiecki, do której doszło w czerwcu 1940 r.

Dlaczego Armia Estońska dowodzona przez Laidonera nie podjęła walki z sowietami? Dlaczego historyczny pogromca bolszewików tym razem skapitulował? Oddajmy raz jeszcze głos Tadeuszowi Zubińskiemu: "Być może odpowiedzi na tak postawione pytanie należy szukać w wojskowej edukacji Laidonera. Był to oficer ukształtowany i wykształcony na carskich wzorach. Znał dobrze Rosję, Związek Sowiecki traktował jako byt chwilowy, taktyczny kamuflaż. Nie przywiązywał większej wagi do całej tej gromkiej otoczki o socjalizmie, o dyktaturze proletariatu etc. Być może mniemał, że generał, który honorowo kapituluje, zostanie przy życiu. Mógł zatem wychodzić z założenia, że naród który kapituluje też nie zostanie przez Rosjan zniszczony".

W sowieckiej Estonii bohatera wojennego Laidonera czekał tragiczny los. 22 czerwca został zdymisjonowany z funkcji Naczelnego Wodza, mimo że już 19 czerwca został aresztowany przez NKWD i wywieziony do więzienia w Penzie. Następnie przebywał areszcie na Butyrkach w Moskwie, Twerze i znów w Moskwie. W sowieckich więzieniach spędził 13 lat. W latach 1945-1952 przebywał w Iwanowie. W 1952 r. został skazany na 25 lat i skierowany do więzienia we Włodzimierzu nad Klaźmą, gdzie zmarł w marcu 1953 r., kilka dni po śmierci Stalina.

Pochowany został w zbiorowej przywięziennej mogile, tej samej, w której znalazły się szczątki Jana Stanisława Jankowskiego, Delegata Rządu na Kraj skazanego w moskiewskim "procesie szesnastu", który zmarł w tym samym więzieniu. Syn generała Laidonera, Aleksy zmarł w 1941 r. w obozie NKWD w Solikamsku w obwodzie permskim. Żona, Maria, również przebywała w sowieckich więzieniach i obozach. W 1956 r. władze zezwoliły jej na powrót do Estonii. Mimo ciężkich przeżyć dożyła wieku 90 lat. Zmarła w 1978 r. w Jämejala koło Viljandi, miasta w którym wychowywał się Johan Laidoner.

W odrodzonej, niepodległej Estonii żywa jest pamięć o generale Laidonerze, jest czczony jako bohater. Przypomniano sobie o nim i jego zasługach także w Polsce. W lipcu 2013 r. tablica upamiętniająca Laidonera została odsłonięta w dworku "Milusin" w Sulejówku, w którym powstaje Muzeum Józefa Piłsudskiego. W ceremonii brali udział prezydenci Estonii i Polski, Toomas Hendrik Ilves i Bronisław Komorowski, gościem honorowym była córka Marszałka Jadwiga Jaraczewska, obecny był również pomysłodawca i fundator tablicy - burmistrz miasta Viimsi, Haldo Oravas.

Prezydent Ilves przywołał wówczas słowa Laidonera spisane w czasie pobytu w sowieckim więzieniu: "Poszczególni ludzie umierają, ale narody nie zginą. Narody wciąż będą żyły". Od siebie zaś dodał: "Historia Polski i historia Estonii są dowodem na słuszność tego stwierdzenia. (...). Nie chodzi tylko o to, że nasi bohaterowie byli towarzyszami na polu walki, ale chodzi również o ich przyjaźń i braterstwo w czasach pokoju. W związku z tym (...) my powinniśmy myśleć i pracować nad budową naszej wspólnej Europy, która będzie oparta na wspólnych wartościach i tym co jest równie ważne - na odpowiedzialności".

Wspominany już wielokrotnie Tadeusz Zubiński poświęcił Johanowi Laidonerowi książkę "Generał Johan Laidoner albo Estonia heroiczna" wydaną w 2013 r. O postaci generała i jego związkach z Polską opowiadał również historyk Krzysztof Jabłonka w Programie Bałtyckim Radia Wnet z 27 lipca 2013 r. Warto pamiętać o Johanie Laidonerze, estońskim generale, który kochał Polskę. Miejmy nadzieję, że pamiętać będzie o nim także polski prezydent wizytujący Tallinn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz