Wielu zapewne zaskoczył wybór pierwszego celu podróży, jakim 23 sierpnia będzie estoński Tallinn. Zaskoczony nie jest na pewno łódzki politolog dr hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski, który właśnie stolicę Estonii jako cel pierwszej wizyty sugerował w publikacji sprzed ponad 2 miesięcy na portalu Niezależna.pl. Bardzo dobrze się stało, że będzie to właśnie Estonia, kraj mały, ale o wielkim potencjale, którego prezydent Toomas Hendrik Ilves, należy na pewno do najciekawszych i najbardziej barwnych postaci wśród urzędujących europejskich przywódców i który bez owijania w bawełnę potrafi mówić o zagrożeniach i wyzwaniach stojących przed regionem i Europą jako taką.
Andrzej Duda w czasie przemówienia inaugracyjnego (fot. Wikimedia Commons) |
Nieuwzględnienie Wilna w planie wizyt zagranicznych prezydenta wywołało mieszane reakcje wśród litewskich komentatorów i polityków. "Jeżeli wybiera się państwa bałtyckie na pierwszą wizytę, to logiczne byłoby, by to była Litwa" - powiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych litewskiego Sejmu socjaldemokrata Benediktas Juodka. Z kolei redaktor naczelny tygodnika "Veidas" Rimvydas Valatka zauważył, że pominięcie Wilna wskazuje na "złą litewską politykę zagraniczną względem sąsiadów i sojuszników, jaka jest realizowana od sześciu lat". Litewscy komentatorzy są zatem świadomi, że wina za zły stan stosunków leży nie tylko po polskiej stronie, a ominięcie Wilna traktują raczej jako wezwanie do działań na rzecz ich naprawy.
Zgodnie z tym, co powiedziałem w komentarzu dla portalu Radia Znad Wilii, nie dramatyzowałbym, że Andrzej Duda w najbliższych miesiącach nie będzie gościł na Litwie. Inaugurująca podróże prezydenta wizyta w Wilnie bez wcześniejszego przygotowania, bez mocnej agendy w sprawach dla nas ważnych byłaby tylko pustym gestem. Istotne jest, aby spotkania międzynarodowe wypełnić właściwą treścią. I tak też powinno być w przypadku Litwy. Od wizyt u naszych północno-wschodnich sąsiadów nie stronił wszakże Bronisław Komorowski, a wcale nie zapobiegło to ochłodzeniu stosunków.
Na wizytę w Wilnie jeszcze zatem przyjdzie czas. Być może odpowiednią okazją będzie np. 25. rocznica sowieckiej zbrodni na cywilnych mieszkańcach Wilna dokonanej 13 stycznia 1991 r. Pobyt w stolicy Litwy w takim dniu byłby równie symbolicznym gestem jak wizyta w Tallinnie zaplanowana w dniu rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow. Z drugiej strony taki dzień nie byłby raczej odpowiednim momentem dla dyskutowania o polsko-litewskich problemach. Zostaje zatem 16 lutego, litewski Dzień Odrodzenia Państwowości. A być może doczekamy się Dalii Grybauskaitė na uroczystościach naszego Święta Niepodległości 11 listopada? Czas pokaże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz